w jednym z poprzednich komentarzy do p
osta ktoś poprosił o opisanie symptomów choroby nowotworowej.
w odpowiedzi Aniaha słusznie zauważyła, że znajdziecie tego typu informacje w necie.
ale przecież nikt
normalny nie będzie przegrzebywał netu celem poczytania o
potencjalnej chorobie.
mój typ nowotworu nie jest popularny.
w roku 2009 został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu jeśli chodzi o częstość występowania, co oznacza, że dotyczy niewiele ponad 2% rakowej populacji.
na raka żołądka chorują przeważnie mężczyźni w podeszłym wieku.
kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu choroba ta występowała częściej, bo ludzie mieli gorsze warunki do przechowywania żywności (no i mieli rzadziej lodówki).
często rak żołądka jest wynikiem długotrwałej choroby wrzodowej (czyli zarażeniem bakterią
helicobacter pylori).
są różnego rodzaju raki żołądka - mało złośliwe, więc mało podatne na chemioterapię (jest taka zależność, niezłe, co?), złośliwe, które jeśli raczą (sic!), to reagują dobrze na chemię.
mój złośliwy skurwiel jest nietypowy - nie mam go
W żołądku, jest
NA żołądku - od zewnętrznej strony.
jakie są typowe objawy choroby?
(aż uśmiecham się gdy czytam to pytanie).
gdybym potrafiła wymienić je zawczasu, to nie przeszłabym tego wszystkiego co do tej pory się wydarzyło, nie działoby się to, co się dzieje.
nie leczyłabym bez sensu u lekarza rodzinnego kolejnych infekcji.
(w listopadzie ubiegłego roku poszłam do mojej rejonowej przychodni i powiedziałam pani rodzinnej doktor:
-
ja umieram, przysięgam, ja umieram, pani mi pomoże. jak mi pani nie pomoże, to położę się tu na ziemi, oszaleję albo umrę.
a ona zachichotała się uroczo i odparła: -
to typowe przesilenie, jest pani zmęczona, dam witaminki i coś na wzmocnienie.)
rak nie boli.
zaczyna dopiero pobolewać w chwili, gdy są duże nacieki, przerzuty; gdy rozrośnięte komórki napierają na inne narządy, uciskają nerwy.
ale przecież nie jesteśmy hipochondrykami, przecież z powodu niewielkich bóli nikt rozsądny nie idzie do lekarza, prawda?
...
no właśnie.
nie czuję się uprawniona do pisania o tym na co powinno zwrócić się uwagę żeby uniknąć zachorowania na raka żołądka.
co więcej, sądzę, że to niemożliwe.
ot, w drodze losowania niektórzy z nas zachorują i już.
i nie mam na myśli predyspozycji genetycznych (choć i to ma znaczenie), a uwarunkowania cywilizacyjne.
można jedynie próbować zminimalizować ryzyko: nie palić, nie pić alko, zdrowo się odżywiać (całkowicie wyeliminować potrawy tłuste, wędzone, z octem), uprawiać sport, żyć bez stresów.
gdy cofam się wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch, trzech, pięciu lat, to dochodzę do wniosku, że pierwszymi objawami choroby nowotworowej u mnie były zmęczenie i brak odporności.
zmęczenie wiązałam z samotnym wychowywaniem dziecka i z pracą w korpo (wstawałam o 5.30 i wracałam do domu po 20.00, często byłam w delegacji).
nieustanne chorowanie wiązałam z zaliczaniem infekcji Syna (pierwsze lata w przedszkolu) i z nieczyszczoną klimatyzacją w biurowcu - akwarium.
wszystko da się wytłumaczyć.
lecz nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje.